Kontynuujemy nasz cykl sylwetkowy. Zmieniamy płeć, zmieniamy drużynę, ale wiek pozostaje ten sam. Dzisiaj bliżej poznamy środkowego Tiger-Teamu Tarnów Adriana Wabno.
18-letni zawodnik od początku swojej kariery w Tarnowskiej Amatorskiej Lidze Siatkówki jest związany z ekipą Tiger-Teamu Tarnów, a barw klubowych nie zmieniał ani razu. Można nawet pokusić się o stwierdzenie, że wychowanek „Tygrysów” jest jednym z niewielu graczy, którzy dojrzewali razem z tą drużyną, bowiem w czarno-pomarańczowych barwach występuje od początku jej istnienia do dnia dzisiejszego. Na ligowych parkietach rywalizuje od 2011 roku.
Oprócz gry w drużynie Tiger-Teamu jest w obecnym sezonie asystentem TALS. Na co dzień uczęszcza do trzeciej klasy technikum w tarnowskim Zespole Szkół Niepublicznych.
– Jak rozpoczęła się i przebiegała Twoja przygoda z piłką siatkową?
– Może to zabrzmi trochę dziwnie, ale dawniej nie darzyłem siatkówki wielką sympatią i od małego wolałem koszykówkę czy piłkę nożną. Chciałem zostać popularnym jak na tamte czasy Ronaldinho i być bogiem piłki nożnej. Można powiedzieć. że w siatkówkę zacząłem grać przypadkowo. Wspólnie z kolegami z podwórka zawiesiliśmy na dwóch końcach drzew sznurek do prania. Patrząc na to dzisiaj, gdyby nazwać nasze boisko mianem „prowizorycznego”, to i tak było by to za mało. Plac gry był niesymetrycznym prostokątem z poprzecznym spadkiem oraz… przebiegającym przez jego jedną połówkę chodnikiem, ale nam to jednak wcale nie przeszkadzało. Poziom sportowy początkowo przypominał nierzadko pokraczną przebijankę. Ale nie o to wtedy przecież chodziło. Z czasem gra zaczęła nam sprawiać coraz większą frajdę, a siatkówka stała się wiodącą osiedlową dyscypliną i sposobem na spędzanie każdej wolnej chwili. Z czasem zaczęliśmy dojrzewać i co by tu dużo mówić, pewnych rzeczy robić na osiedlu już nie wypadało. Ale piłka siatkowa wcale nie umarła. Przetrwała kryzys. a za sprawą mojego kolegi Tomka Pietrasa wskoczyliśmy na nieco wyższy poziom. Do drużyny dołączyło kilku nowych graczy i zaczęliśmy grać z mniejszym lub większym szczęściem na „Orlikach” i hali. Potem nasza drużyna została zgłoszona do rozgrywek TALS, gdzie gram po dzień dzisiejszy.
– Jak trafiłeś do rozgrywek TALS?
– Do rozgrywek trafiłem dzięki Tomkowi Pietrasowi. To on był pomysłodawcą zgłoszenia naszej drużyny i głównym „ojcem” mojego zapału do siatkówki. Zacząłem chodzić na treningi i mecze. Spodobało mi się to i dalej jakoś samo poszło.
– Jak wspominasz swój pierwszy występ w TALS?
– Dokładnie nie pamiętam tego meczu, bowiem było to coś koło 2011 roku. Mało kto wie, ale to właśnie wtedy swój początek miał „Projekt TALS”. Ten mecz przegraliśmy i to z kretesem. Ale piękno sportu to przecież także podnoszenie się po porażce a nie same zwycięstwa.
– Jakie cele stawiasz przed sobą w tym sezonie?
– Grać swoje , nie patrzeć na tabele i być z tego szczęśliwym.